Jesteśmy z Fundacją CORDARE od wielu lat, uczestnicząc zawsze w różnych aukcjach, szczególnie tych organizowanych na balach charytatywnych. W trudnych czasach pandemii – w ostatnim roku – z oczywistych powodów bal nie mógł być organizowany, ale Fundacja zorganizowała aukcję internetową na portalu Allegro. Zachęcony … z radością uczestniczyłem w aukcji obejmującej tygodniowy pobyt w Szwajcarii, wygrywając ją ostatecznie. Jak się później dowiedziałem, miałem wielu zacnych konkurentów. Ale … omne enim bonum. Wygrana ucieszyła mnie i moją rodzinę. Nie byliśmy bowiem wcześniej w tej części Europy, więc oczekiwaliśmy nowych wrażeń – oczywiście nie zawiedliśmy się.
Wygrana obejmowała tygodniowy pobyt w apartamencie Willi Weideli w Saas Grund dla 6 osób – skorzystaliśmy z całą rodziną – Krystyna, Jurek, Teresa, Jarek, Zuzia, Rysiek, Wiktoria. Wyjazd połączyliśmy z noclegami, odwiedzinami rodziny i krótkim pobytem w Monachium i Wiedniu, a wszystko się działo na przełomie czerwca i lipca 2021 roku.
Od początku przyjęliśmy założenie, żeby czas spędzić w miarę możliwości aktywnie. Bardzo dobre warunki mieszkaniowe, wspaniały, przyjazny właściciel ośrodka, zawsze obecny ks. Robert, regionalne posiłki, uroki turystyczne miejsc, w których przebywaliśmy – umożliwiły realizację planów.
Do Saas Grund dotarliśmy w sobotę wieczorem. W niedzielę Msza Święta i tu niespodzianka: celebrowana przez Ks. Biskupa Artura Ważnego i innych kapłanów z Polski, którzy przyjechali tutaj na rekolekcje z okazji 30-lecia święceń kapłańskich. Jak się okazało, nasze drogi często się tutaj krzyżowały. Popołudnie i pozostałe dni wypełniły góry, góry … i jeszcze raz góry zwiedzane w urokliwych miejscowościach jak Saas Grund, Saas Fee, Zermatt. Wszędzie dostęp darmową lub płatną kolejką czy wyciągiem, więc “zdobycie” Hohsaas, Felskinn, Hannig, przełęczy Gornergrat nie było czymś trudnym. Trudno opisać te miejsca, w pełni oddając ich ducha. Każde z nich ma swoiste, surowe, chłodne piękno. No i inna perspektywa spojrzenia – mieszkaliśmy na wysokości ok. 1600 m. n.p.m, otoczeni przez 3 i 4 tysięczniki , więc pomimo lata było raczej jesiennie, zimowo w odniesieniu do polskich realiów, choć słonecznie i ciepławo.
Niezależnie od powyższego warto wspomnieć także inne poznane piękno natury – jezioro Mattmark – wietrzne i surowe, dzikie i jednocześnie przyjazne świstaki, dosłownie jedzące z naszych rąk, Paradise Glacier – lodowiec na Klein Matternhorn, gdzie 1 lipca przy minusowej temperaturze na wysokości ok. 4 tys. metrów korzystaliśmy z uroków narciarstwa (sprzęt narciarski zabraliśmy ze sobą z Polski). Perełką na torcie był oczywiście dominujący nad okolicą najwyższy szczyt Matterhorn o wys. ok. 4,5 km widoczny wraz z innymi i prawie w zasięgu ręki podczas lotu helikopterem, w którym uczestniczyliśmy.
Jednak nie tylko czynną aktywnością, jej opisem należy sie dzielić. Z zainteresowaniem obserwowaliśmy życie mieszkańców, ks. Robert świetnie opisywał ich codzienny byt. Różnorodność językowa przy jednorodności religijnej połączonej z realną współodpowiedzialnością władz samorządowych za Kościół, surowość życia związana z pięknem, ale i niebezpieczeństwem natury, szacunek dla trudu i ziemi – to przymioty społeczności lokalnej. Dochodzi do tego odpowiedzialność, zarówno duchowa jak i praktyczna za wspólnotę, wiarę, życie. Specyfika miejsca to i specyfika lokalnych działań mieszkańców, dbałości o środowisko.
W turystycznych kurortach (Saas Fee, Zermatt) praktycznie nie można poruszać się pojazdami spalinowymi. Samochody pozostawiamy na wydzielonych parkingach przed miejscowościami, a poruszamy się, przewozimy tylko przy pomocy elektrycznych aut. No i kuchnia – pożywna, serowa, związana z tradycją, doświadczeniami, hodowanymi zwierzętami. Niezmiernie nas zaciekawiły tzw. walki krów, przygotowania do których mogliśmy obserwować. Często korzystaliśmy z kuchni, potraw lokalnych, delektując się ich swoistym smakiem.
Na koniec trzeba wspomnieć, że możliwość wylicytowania urlopu w tym pięknym zakątku Szwajcarii, to bardzo cenna inicjatywa Fundacji. Było to możliwe dzięki Prezesowi Fundacji, który pracuje duszpastersko w tej okolicy. Fakt, że jako kapłan jest ceniony przez lokalną społeczność, stwarza możliwość połączenia pięknego z pożytecznym, połączenia udanego urlopu z pomocą potrzebującym. Każdy dzień pobytu dawał temu świadectwo, a my za to dziękujemy.
Tydzień spędzony w Szwajcarii łączący miejsce, czas, ludzi to okres, który z pewnością będziemy mile wspominać. Zachęcamy do aukcji i wyjazdu kolejnych turystów.
Jerzy Streb z rodziną